lip 16 2002

AUTENTYCZNOŚĆ


Komentarze: 4

Autentyczność? Co to jest właściwie. "Jestem fotografem amatorem, więc po moich zdjęciach można spodziewać się jedynie autentyczności" - tak kiedyś napisałem o sobie. A co to właściwie znaczy? Nie rozumiem. Może tyle, że gdy chcę coś sfotografować i mój wzrok poprzez kilka warstw szkła patrzy na świat z drugiej strony obiektywu, to chcę, żeby ta chwila, która zostanie zapisana na czymś tak ulotnym jak kawałek papieru zawsze była nasączona zastanymi emocjami. Bzdury, sam siebie okłamuję. Gdy robię zdjęcie to myślę o tym jak wykadrować, wyostrzyć i o żadnych emocjach nie ma tam mowy. Liczy się tylko technika. Emocje są przed i po. Ale to chyba wystarczy. Autentyczni są jedynie ludzie martwi (slogan). Nie żyją i to jest cała prawda. Człowiek żyjący jest zatopiony w świecie, w którym wszystko co robi jest podporządkowane czemuś innemu. Nie stać go na autentyczność (następny slogan).

Zdjęcie, plan pierwszy: Spora grupa ludzi stojąca na płaskiej powierzchni. Każdy z nich w innej pozycji. Niektórzy mają strasznie nienaturalnie ułożone sylwetki, stoją na jednej nodze, mają uniesione ręce, rozwiane włosy, zamknięte oczy, otwarte usta. Na niektórych twarzach widać grymas zmęczenia, krople potu zatrzymane na skórze odbijają nikłe światło.

Tło: Z tyłu ściana z graffiti, w rogu zdjęcia długa lada a na ladzie kilka butelek piwa. Zza kadru pada snop światła oświetlający obserwowaną scenę.

Domyślamy się prawda. Ci ludzie zostali zatrzymani w tańcu. Można wręcz usłyszeć otaczającą ich muzykę. Są rozluźnieni ich ruchy są niczym nie skrępowane, bawią się, są autentyczni. Taką scenę można sfotografować w tysiącu miejsc. Czyżby? Rozszerzmy trochę kadr. Nad ścianą z graffiti ukazują się nam okna, lada okazuje się być kawałkiem murku oddzielającego chodnik od ulicy a snop światła pada z latarni ulicznej. Jakież zaskoczenie spotka ludzi z pierwszego planu gdy zauważą, że nie znajdują się na 20 metrach kwadratowych podłogi klubu nocnego, gdzie dozwolone jest przyjmowanie najbardziej dziwacznych pozycji. Kilka metrów powyżej piwnicznej sali już tych ruchów nikt nie wykona nie czując się skrępowanym...

Gdzie powstał problem? W mojej głowie. Muszę w końcu wstać i przestać myśleć. Już 10 a byłem umówiony na 9. Przecież wie, że zawsze się spóźniam. Myśli, że jestem artystą więc mi wybaczy, bo artyście nie wypada być punktualnym. Artyście trzeba być autentycznym...

uklad : :
17 lipca 2002, 00:00
je$li mogę sobie pozwolić na małą korektę to "wyraziła 1984" (podobno jestem istotą którą powszechnie nazywa się kobietą).
17 lipca 2002, 00:00
nie! otush mylish sie.. ja jestem czlowiekiem, ktory - mowie to z cala odpowiedzialnoscia - nauczyl sie podporzadkowywac swoje zycie swoim pragnieniom. ja mam tak ze jak chce to robie. nic nie musze i mam w nosie co wypada. a jezeli chodzi 'zasady' [tak gdzies wyczuwam tu cien tego pytania] to moim zdaniem one wlasnie stanowia o jakosci spoleczenstwa. sa potrzebne - absolutnie, ale sa zmienne. i my o tym wlasnie zapominamy. ze wszystko wokol nas sie zmienia i to my tworzymy [wspoltworzymy?] wizerunek swiata!
16 lipca 2002, 00:00
a zatem każdy z nas jest artystą bo nikt nie jest bardziej autentyczny niż my, sami dla siebie...
Ledia
16 lipca 2002, 00:00
No cóż mogę powiedzieć... "Skromniutki" wpis.;) Każdy jest inny i autentyczny sam dla siebie (jak to też wyraził 1984)

Dodaj komentarz